Mimo, że program Mali giganci jest realizowany bardzo profesjonalnie i z dbałością o emocje widza to jednak nie ma szans abyście siedząc co sobota przed telewizorem doświadczyli tego wszystkiego co staje się naszym (drużyny) udziałem. Stąd ten mini cykl pisany na bieżąco przez Trenera Waszej Ulubionej Drużyny, Kliki Rubika, żeby nasi widzowie mogli poznać ten program „od kuchni”, dowiedzieć się o rzeczach, których telewizja nie pokaże, bo nie ma szans – te rzeczy są w mojej głowie…:)
Jesteśmy po odcinku 4. To był bardzo ważny i stresujący odcinek ponieważ wiedzieliśmy, że odpadnie jedna z drużyn i bardzo nie chcieliśmy być tą pierwszą. Plan był więc prosty:
1. Dać świetny występ
2. Zostać w programie
Łatwo powiedzieć, prawda?
Mam wielkie szczęście, że udało mi się skompletować bardzo zdolną i mocną drużynę, ale nawet najlepsi mogą się wyłożyć na źle dobranym repertuarze lub zostać pokonani przez stres.
Zacznijmy od Olivii czyli od wokalu. Kiedy dowiedziałem się, że będzie śpiewać piosenkę Sii (jak to odmieniać po polsku?!) pt. „You’re never fully dressed without a smile” naprawdę się zdenerwowałem. Wydawało mi się, ze piosenka jest kompletnie nieznana w Polsce. Przekonywali mnie, że tak nie jest. Bardzo lubię Się (ach ta odmiana), ale raczej jej poprzednią płytę. Ta najnowsza podoba mi się mniej, o wiele mniej. A tej piosenki najzwyczajniej nie znałem. Uwierzyłem jednak, że znana jest i posłuchałem. Strasznie trudne! Bardzo dużo skoków po dźwiękach, dużo synkop, to nie jest łatwa piosenka. Na próbę szedłem z mieszanymi uczuciami, ale kiedy Olivia zaśpiewała mi po raz pierwszy to już wiedziałem, że będzie dobrze! Ta dziewczyna mimo tak młodego wieku potrafi zaśpiewać wszystko. I to jeszcze z jakim feelingiem, czysto, na luzie. I z wielkim optymizmem. Tak, uwierzyłem w to, że nie odpadniemy. Po tych kilku próbach już podczas programu Olivia nie zawiodła, zdobyła uznanie i dużo punktów dla drużyny.
O Ninę i Adama akurat w tym odcinku się nie bałem. Okazało się, że dostali bardzo znaną, romantyczną piosenkę i zatańczyli świetnie. Pokazali się z zupełnie innej strony, zamiast hip hopu był jazz, wszystko pięknie, zwiewnie i romantycznie. Podpasował im ten numer. Już podczas prób wiedziałem, że będzie ok. Dużo punktów, uff.
Potem przyszła kolej na Kingę i Stasia. To niezwykle trudne zadanie, aby im dobrać odpowiedni repertuar, żeby nie był zbyt trudny, a jednocześnie pozostał interesujący dla widzów. Zaśpiewali piosenkę „Wavin’ Flag”. Staś bardzo dobrze poradził sobie z angielskim i dał radę rytmicznie. W tym utworze każdy wers zaczyna się lekko po „raz” w takcie i to może mylić. Zresztą tak było na próbach. Na szczęście podczas programu Staś dobrze wszedł w rytm, a mnie spadł kamień z serca. Z początku oboje z Kingą mieli trzymać w rękach flagi, ale zmieniliśmy to uznając, że lepiej będzie dać Kindze pompony. Dzięki temu miała więcej możliwości ruchu i wszystko nagle nabrało trochę żartobliwego charakteru co mnie bardzo ucieszyło. W końcu jesteśmy bardzo optymistyczną drużyną:)
W odcinku występowaliśmy jako pierwsi. Po podliczeniu punktów wiedziałem już, że będzie dobrze, 28 punktów pozwalało być spokojnym, że w programie zostaniemy. A na koniec jeszcze pojawiła się „wisienka na torcie”. Kinga i Staś rozkręcili się, zrobili show i zdobyli dla nas dodatkowy punkt! Klika Rubika na pierwszym miejscu! Co za emocje! CDN…